Dziś dwa płyny micelarne, które większość z Was już pewnie dobrze zna, gdyż przewijają się bardzo często na różnych blogach. Dlatego też, nie będę pisać o ich składach, ani o tym co obiecuje producent, tylko o moich własnych odczuciach, związanych z ich używaniem.
Zacznę od Biodermy, której pierwszą butelkę zakupiłam dwa lata temu w lipcu. Byłam nią oczarowana, a dokładnie samą ideą płynów micelarnych, które za przysłowiowym jednym pociągnięciem zmyją z twarzy cały makijaż wraz z wszelkimi innymi zanieczyszczeniami.
Jednak po jakimś czasie skuszona promocją w aptece przygarnęłam Biodermę, która okazała się strzałem w 10!
Nie tylko dokładnie zmywa makijaż, ale także daje ulgę moim oczom. Nie jestem alergikiem (póki co) ale czasami, gdy wstaję rano moje oczy potrafią być lekko spuchnięte i delikatnie swędzić. Bioderma jeszcze nigdy nie podrażniła moich oczu, za to Bourjois to się zdarza...
Oba płyny sprawdzają się bardzo dobrze, nie mam zastrzeżeń do ich skuteczności, ale do demakijażu oczu używam tylko Biodermę.
Wszystko pięknie, ładnie, gdyby nie ta cena...
Obecna Bioderma Sensibio (którą zostałam obdarowana) została zakupiona w SuperPharmie. Nie była to jakaś oszałamiająca promocja, a raczej cena do zaakceptowania.
Często można spotkać ją w aptekach w promocyjnym dwupaku, bądź w 0,5l opakowaniu z pompką.
Płynu micelarnego Bourjois, używam go jednocześnie z płynem z Biodermy ze względu na oszczędność. Nie mam potrzeby robić demakijażu twarzy Biodermą, bo Bourjois sprawdza się tu równie skutecznie. Można go dostać w Rossmannie w przystępnej cenie ok, 13 zł
A wy czego używacie do demakijażu? Czy płyny micelarne zdają u Was egzamin?